14 Lipca w dniu narodowego święta francuskiego odbył się cały szereg uroczystości w stolicy: nabożeństwo w Katedrze, przyjęcie u posła Prallona, akademja [sic!] w ratuszu, galowe przedstawienie, w przystrojonym w chorągwie polskie i francuskie, teatrze. Podczas pierwszego antraktu p. Prallon wygłosił przemówienie na temat przyjaźni obu narodów. Dzień zakończył się balem w lokalu u hr. Zamojskiego, na który przybył i Naczelnik Państwa.
Warszawa, 14 lipca
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927.
Noworoczne przyjęcie odbyło się po raz pierwszy w pałacu Łazienkowskim i miało charakter ogólnopaństwowy.
Rok temu zebrali się tylko wojskowi, teraz przybyli do Łazienek przedstawiciele Sejmu, rządu, duchowieństwo, korpus dyplomatyczny, władze wojskowe i cywilne, delegacje. Wygłaszano szereg urzędowych mów; stwierdziłem, że w dziedzinie form zewnętrznych poszliśmy znacznie naprzód i że Polska zajmuje już należne jej miejsce w gronie innych mocarstw.
Podczas przyjęcia w Łazienkach zwolennicy premjera p. Paderewskiego urządzają demonstracyjną owację przed jego mieszkaniem, podkreślając tem swój protest przeciw obecnemu rządowi, miało się to powtórzyć i wieczorem w czasie galowego przedstawienia w teatrze Wielkim, ale plan spalił się na panewce.
Warszawa, 1 stycznia
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
5 Maja odbył się uroczysty obchód stulecia śmierci Napoleona, całość wypadła bardzo uroczyście i godnie.
Uroczystość rozpoczęła się od mszy polowej na placu Saskim, zapełnionym wojskiem i publicznością, nad którą krążyły aeroplany.
Po nabożeństwie salwa armatnia (w ogrodzie Saskim) i rewja (na placu Napoleona – byłym Wareckim), następnie akademja w Radzie Miejskiej i przedstawienie w teatrze Wielkim.
Kult Napoleona nawet do dziś dnia ma wielu zwolenników w Polsce […].
Warszawa, 5 maja
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
Nuncjusz [papieski Achille Ratti] celebrował mszę w katedrze w dniu Bożego Ciała, a następnie szedł na czele procesji.
Tłumy zalewały ulice.
Obok nuncjusza, niosącego dość ciężką monstrancję, szła asysta, która zmieniała się przy każdym z czterech ołtarzy; w liczbie ich byli: Marszałek Sejmu Trąpczyński, premjer p. Witos, prezydent miasta p. Drzewiecki, prezes Rady Miejskiej p. Baliński, dwóch ministrów i dwóch generałów, w liczbie ich i ja. Szliśmy od ostatniego ołtarza do katedry, na placu Zamkowym procesja zatrzymała się i nuncjusz pobłogosławił zebranych podniesioną monstrancją. Dzień był bardzo upalny. Miałem wrażenie, że poza wielkiem zmęczeniem, na twarzy jego malowało się wielkie wzruszenie.
Warszawa, 26 maja
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
Nazajutrz byłem na pożegnalnym śniadaniu, wydanem dla niego [nuncjusza papieskiego Achille Rattiego] przez ministerstwo spraw zagranicznych. Śniadanie trwało z górą dwie godziny, siedziałem obok Rattiego, nuncjusz rozmawiał ze mną bardzo wiele. Zaczął od tego: com myślał wczoraj [podczas uroczystości Bożego Ciała], gdy w czasie procesji na placu Zamkowym przycisnął mą rękę? Odpowiedziałem, że byłem przekonany, że był bardzo zmęczony i że to się stało odruchowo. „Wcale nie ze zmęczenia” – odpowiedział, - „ale błogosławiąc w ten sposób po raz ostatni Warszawę i kraj, który tak pokochałem – i z którego wyjeżdżam przez wielu niezrozumiany” (niektórzy działacze sarkali, na rzekomo nieżyczliwe zachowanie się nuncjusza podczas plebiscytu na Śląsku) „byłem bardzo wzruszony w tak uroczystej dla mnie chwili” i, mówił dalej, „i właśnie wtedy ujrzałem obok mnie generała Jacynę – tego samego, z którym pierwszy raz urzędowo jechałem do Naczelnika Państwa”; kończąc rozmowę powiedział, „będę bardzo szczęśliwy, jeżeli Opatrzność Boska pozwoli mi dać dowody jak pokochałem Polskę”…
Warszawa, 27 maja
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
24 grudnia dla całego otoczenia Naczelnika Państwa odbyła się wigilja w Belwederze, poczem Naczelnik Państwa [Józef Piłsudski] objechał garnizony i szpitale wojskowe, dzieląc się wszędzie opłatkiem z żołnierzami: trwało to do późnego wieczora, objechaliśmy całą Warszawę od końca Pragi do Lotniska.
Marszruta była zgóry ułożona, wszędzie czekano na nas z choinkami, wygłaszano mowy, deklamowano, zasiadaliśmy chwilę do stołów – wszystko miało charakter bardzo miły.
Zdarzyło się tylko małe nieporozumienie na Lotnisku, gdzie przez pomyłkę zatrzymaliśmy się nie przed Kasynem oficerskiem, w którem czekali zebrani oficerowie, a przed koszarami jednej z kompanji; gawęda z żołnierzami, spożywającemi wigilię i nieprzygotowanemi na odwiedziny Naczelnika, zajęła tyle czasu, że nie zajechaliśmy już do kasyna oficerskiego.
Warszawa, 24 grudnia
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
Naczelnik Państwa wyjechał po raz pierwszy do Poznania.
Nie bacząc na polecenie, by w drodze – w ciągu nocy – wstrzymać się od ceremonji powitalnych, na jednej ze stacji zaczęła grać wojskowa orkiestra.
Dwudniowy pobyt w Poznaniu odznaczał się niezwykłą ruchliwością.
Na stacji odbyło się uroczyste powitanie ze strony władz wojskowych i cywilnych.
Odjechaliśmy na zamek, w którym Naczelnik Państwa zamieszkał; zajmowałem pokój tuż obok jego apartamentów. Podobno w pokoju tym zwykle miała mieszkać przed wojną Cesarzowa Augusta.
[…]
Przyjechaliśmy o 9-ej. O 10-ej odbyło się w katedrze nabożeństwo, celebrowane przez prymasa kardynała Dalbora.
Po nabożeństwie Naczelnik Państwa udekorował krzyżami Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych szereg wojskowych, tak i byłych powstańców.
Krzyżami Virtuti Militari Naczelnik Państwa dekorował osobiście, a Krzyżami Walecznych częściowo także generał Raszewski i ja.
Przez cały czas pobytu zwracała uwagę dyscyplina tłumu, wzorowy porządek i ład panujące wszędzie.
Następnie odbyła się wojskowa rewja – wypadła doskonale, był mroźny, ale ładny słoneczny dzień.
Po rewji odbyło się wojskowe śniadanie na 70 osób.
Po śniadaniu składałem oficjalne wizyty.
O 4-ej Naczelnik Państwa przybył do ratusza, wygłoszono szereg przemówień, śpiewały chóry, był tłum ludzi, ale wielkiego zapału brakowało.
Następnie byliśmy króciutko w operze, dawano „Halkę”. Naczelnik Państwa zauważył żartobliwie, że z galowych przedstawień, każdą arję „Halki” zna już na pamięć. […]
Następnie odbył się urzędowy obiad, nie powiem by był on zbyt ożywiony. To samo powiedziałbym o raucie, który się odbył po obiedzie i na który przybyły i Panie. Osób było bardzo wiele, ale czuło się, że całość „nie klei się”.
Poznań, 26 grudnia
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
Szóstego lutego przyszła wiadomość, że na konklawe, który został zwołanym po śmierci papieża Benedykta XIV, papieżem został obrany kardynał Ratti – wywarło to bardzo wielkie i przyjemne wrażenie w całym kraju – pierwszy raz na tronie papieskim został dostojnik nie tylko znający nasz kraj, ale majacy dla nas szczerą serdeczną sympatję i życzliwość. […]
Słyszałem opowiadanie od tych, którzy w czasie konklawe byli w murach Watykanu, że kiedy po szeregu głosowań, został obrany kardynał [Achille] Ratti – wśród zebranych rozległy się głosy: „mamy Papieża-Polaka”.
Warszawa, 6 lutego
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
Uroczystości wojskowe w Wilejce i w uniwersytecie Stefana Batorego, gdzie Naczelnikowi Państwa wręczono akt o mianowaniu go doktorem honorowym matematyki, odbyły się bardzo uroczyście, ale w czasie przyjęć szeregu deputacji i na raucie, na którym było może blisko 1000 osób, wyczuwało się, że towarzystwo nie było zgrane.
Najmilsze wrażenie wywarła na mnie rzewna uroczystość składania wieńców na mogiłach naszych żołnierzy na cmentarzu na Rossie.
Po solennem nabożeństwie w Katedrze procesja z licznym tłumem ruszyła na cmentarz. Brałem również udział w pochodzie jako reprezentant Naczelnika Państwa, który przyjechał później. Ksiądz biskup Bandurski wygłosił wzruszające kazanie.
Wilno, 31 października–2 listopada
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
11 grudnia w południe odbyć się miało w Sejmie uroczyste złożenie przysięgi, ale już od chwili kiedy wyniki wyborów doszły do publicznej wiadomości, w mieście rozpoczyna się agitacja prawicowa na wielką skalę. Od rana 11-go na ulicach przylegających do Sejmu zebrały się tłumy, z którego donoszą się okrzyki protestu. Na jednego z najstarszych wiekiem senatorów z partji lewicowej rzucono się z laskami. […]
O 12 godzinie 40 minut zatelefowano z Sejmu do Belwederu, że przysięga podpisana przez Prezydenta.
O godz. 1-ej minut 15 znów telefon – że tłum nie wypuszcza nowego Prezydenta z gmachu Sejmu.
Natychmiast zostały wysłane przed Sejm jeszcze dwa szwadrony szwoleżerów – z kulomiotami…
Co za ciężkie i smutne chwile przeżywałem wtedy – chyba nie ja jeden w Warszawie.
Cały koszmar przeżyć w okresie rewolucji rosyjskiej wstaje przed oczyma…
Prezydent przyjechał do Belwederu nie Alejami Ujazdowskimi, a przez park Łazienkowski.
Do powozu rzucano kawałki lodu.
Warszawa, 11 grudnia
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
13 grudnia odbyło się pożegnanie Naczelnika Państwa [Józefa Piłsudskiego] z najbliższem otoczeniem i ministrami.
Premjer p. Nowak miał dłuższe przemówienie do Naczelnika Państwa, na które Naczelnik Państwa odpowiedział krótko, życząc powodzenia i szczęścia „młodej Polsce”, swoją mowę zakończył żartobliwie, że od jutra on będzie „wesołym”, a nie „pochmurnym Józefem”. […]
Wieczorem odbyła się w Belwederze kolacja na 40 z górą osób, bez pań, siedziałem naprzeciw Naczelnika Państwa i miałem w imieniu zebranych do niego krótkie przemówienie; żadnych innych przemówień nie było.
Nastrój był bardzo dobry, skończyło się to około 12-ej, po kolacji Naczelnik Państwa pojechał do prezydenta Narutowicza.
Warszawa, 13 grudnia
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
Nazajutrz o 12 zrana odbyło się urzędowe objęcie władzy przez pierwszego Prezydenta Rzeczypospolitej w konstytucyjnem Państwie.
Muszę się przyznać, że robiło przygnębiające wrażenie, że Prezydent dla objęcia władzy jechał jakby po kryjomu, przez park, który był okrążony wojskiem, jakby to się działo w Rosji za czasów Caratu lub bolszewików.
P. Car i ja czekaliśmy na nowego Prezydenta przy wejściu – i razem z nim poszliśmy na górę, gdzie czekał Naczelnik Państwa, w otoczeniu obu marszałków – pp. [Macieja] Rataja i [Wojciecha] Trąmpczyńskiego, premjera i pp. ministrów czekających na niego.
Charakterystyczny szczegół: Naczelnik Państwa był w swoim legjonowym mundurze, bez żadnych odznak. […]
Zeszliśmy wszyscy na dół, gdzie został odczytany akt wyborczy przez Prezydenta Ministrów; w chwili kiedy Prezydent podpisywał akt, rozległa się salwa armatnia.
Nowemu Prezydentowi zostali przedstawieni oficerowie i urzędnicy, następnie wszyscy wyszliśmy na dziedziniec, gdzie złożyłem mu meldunek i Prezydent obszedł kompanję i szwadron, następnie odbyła się defilada; na mój rozkaz Oddziały Przyboczne wzniosły trzykrotny okrzyk „niech żyje”.
Potem odbyły się ostatnie dwa przemówienia – byłego Naczelnika Państwa do Prezydenta i jego odpowiedź.
Warszawa, 14 grudnia
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
Zaraz po 12.15 wywołuje mnie do telefonu porucznik Laszkiewicz i melduje, że przed chwilą Prezydent w Zachęcie został ciężko ranny.
Nie wiedząc w jakim stanie mogę zastać Prezydenta, daję rozkaz by oprócz otwartego auta przygotować lando i zaalarmowałem szwadron, z którym wyruszyłem do Zachęty.
Kiedy przyjechałem, ciało Prezydenta jeszcze leżało na podłodze.
Przybyły władze sądowe, minister spraw wewnętrznych.
[…]
Po ukończeniu niezbędnych sądowych formalności, wyniesiono na noszach ciało, złożono w otwartem lando i przykryto flagą…
Wraz z doktorem pułkownikiem Piestrzyńskim, stanęliśmy na stopniach otwartego powozu i zawieźliśmy ciało do Belwederu…
Warszawa, 16 grudnia
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
19 grudnia o 2.30 odbyła się eksportacja ciała Prezydenta na zamek do Sali rycerskiej.
Podczas pochodu nie zakłócono spokoju.
Za trumną szła rodzina, następnie marszałek Sejmu, ja za nim; następnie gabinet ministrów, członkowie Sejmu i Senatu, generalicja, różne delegacje, i ogromna ilość publiczności, stały szpalery wojsk. Był mroźny dzień, prószył drobny śnieg… pochód trwał z górą 2 godziny.
Warszawa, 19 grudnia
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].
20 grudnia o 1-ej godzinie odbył się wybór nowego Prezydenta.
Postawiono tylko dwie kandydatury: p. [Kazimierza] Morawskiego (przez prawicę) i p. [Stanisława] Wojciechowskiego (przez lewicę).
Został wybrany p. Wojciechowski 270 głosami, a p. Morawski otrzymał 220 głosów.
Tegoż dnia na 7 godzinę wyznaczono zaprzysiężenie nowego Prezydenta.
Kiedy 20-go zrana przyjechałem do Belwederu, znalazłem drzwi od Sali, gdzie spoczywało ciało Prezydenta jeszcze zamknięte.
Gdy kazałem otworzyć, ujrzałem z przerażeniem, że nie zabrano katafalku; wszystko zostało tak, jak w chwili eksportacji.
Za kilka godzin miał przyjechać nowy Prezydent.
Gdyby nie moja przypadkowa interwencja, kto wie, byłby zastał w Sali recepcyjnej katafalk!...
Między 7 a 9/1/2 w szybkim tempie odbył się cykl uroczystości, w których brałem udział, jako czasowy Generalny Adjutant nowo obranego Prezydenta – a mianowicie: uroczyste zaprzysiężenie nowego Prezydenta w Sejmie, objęcie władzy i następnie przyjęcie korpusu dyplomatycznego.
Z Sejmu Prezydent pojechał na Zamek, gdzie złożył wieniec na trumnie ś.p. [Gabriela] Narutowicza, potem pojechał do Belwederu, gdzie odbyła się prezentacja personelu, defilada oddziałów przybocznych, a następnie przyjęcie ministrów.
Warszawa, 20 grudnia
Jan Jacyna, 1918–1923 w wolnej Polsce. Przeżycia, Warszawa 1927, [zachowana pisownia oryginału].